Kto bogatemu zabroni?
Nie dość, że ostatnio musieliśmy sięgnąć do coraz bardziej pustoszejących kieszeni żeby dać znać Naszym Drogim Odeszłym, że wciąż o nich pamiętamy (chryzantemy po 35 zł, stroiki 30 - 50 zł, znicze od 5 złotych...), to jeszcze w takim czasie bezwzględna i złowroga Bruksela (czytaj Niemcy) pognębiła nas finansowo i wizerunkowo.Tuż przed 1 listopada Komisja Europejska potrąciła Polsce kolejną transzę kar - 30 mln euro!
Widać z tego, że nasz kraj staje się obecnie największym karnym płatnikiem netto do budżetu unijnego - w ciągu roku obcieto nam z należnych brukselskich środków 270 mln euro. Jeśli to przeliczymy na polską złotówkę (ciągle słabnącą), jest to obecnie zawrotna kwota - 1,3 mld zł!.
A dzieje się to wszystko przez upór rządu i PiS-u. Ale praprzyczyna tkwi w postawie i pozycji ministra Zbigniewa Ziobry, który szantażuje premiera, prezesa, a kto wie - może i prezydenta...
Przypomnijmy, decyzja o naliczaniu kar ma związek z decyzją polskiego rządu, który nie chce dostosować się do orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie tzw. Izby Dyscyplinarnej (ogólnie mówiąc TSUE uznało ID za organ powołany niezgodnie z polską Konstytucją).Twórcą ustawy o SN jest ministerstwo sparwiedliwości, osobiście Ziobro.
Latem 2021 roku TSUE (zgodnie ze swoimi uprawnieniami i kompetencjami) zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów Izby Dyscyplinarnej, m.in w zakresie uchylania immunitetów sędziowskich (ID zawiesiła w czynnościach sędziowskich - najbardziej znane przypadki, to sędziowie Igor Tuleya i Paweł Juszczyszyn).
Poski rząd, ministerstwo sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro zignorowali te wyroki, ba! rozpoczęli medialną wojnę z unijnymi instytucjami, z wysokimi urzędnikami UE, włącznie z szefową Komisji Europejskiej. Czego oni nie wygadywali, jak się puszyli, jakich argumentów używali... Szczególnie aktywne było trio Solidarnej Polski: Ziobro - Kowalski - Kaleta). - Czego oni od nas chcą, jaka praworządność?, niedoczekanie ich,. nie zpłacimy ani grosza...itp., itd. Była nawet taka groźba: - Jeśli oni potrącą nam z należnych nam środków unijnych jakieś pieniądze, to my zrewanżujemy sie im obniżeniem składki do Brukseli...
Nikt z rozsądnie myślących w te groźby chyba nie wierzył, nawet sam rząd, bo na zaproszenie władz polskicch w czerwcu do Warszawy przyjechała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Spotkał się z nią premier Morawiecki i prezydent Duda. Omówiono "kamienie milowe", które musi spełnic Polska żeby otrzymać środki z KPO (pieniądze za praworządność), ustalono, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana, prześladowani sędziowie wrócą do pracy. Prezydent i premier odtrąbili sukces, cieszyli się i ściskali dłoń pani przewodniczącej. I co? I nic.
Po wyjeździe przewodniczącej rząd zaczął grę pozorów - Izba Dyscyplinarna zmieniła tylko nazwę, a nie istotę swojej działalności, zawieszonych sędziów nadal nie wpuszano do sal sądowych, nie zmieniono prawa dotyczącego OZE i wiele innych "pomniejszych kamieni".
Instytucje europejskie spokojnie czekają i obserwowują poczynania polskich władz. A kary płyną, płyną...
Jakby tego było mało, w międzyczasie polski rząd zadarł z Czechami w Turowie. Chodziło o negatywny wpływ kopalni odkrywkowej na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. Polska nie przekazywała stronie czeskiej pełnych informacji w związku z rozbudową kopalni i procedurą wydawania pozwolenia na wydobycie węgla, co stanowi "naruszenie zasady lojalnej współpracy wynikającej z Traktatu o UE."
Czesi wnieśli pozew do TSUE, Polska przegrała i od września 2021 do lutego 2022 płaciliśmy naszym sąsiadom kary - łącznie wyszło prawie 70 mln euro. Kto bogatemu zabroni?
W końcu jednak nasz rząd przyznał sie do winy i spełnił żadania Czechów w zakresie ochrony środowiska. Pewnie tak też będzie w sprawie pieniędzy za praworządność. Tylko dlaczego mamy za to wszystko płacić my: podatnicy,obywatele, Polacy?
RYSZARD MARUT
Ciechanów, 31 października 2022 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment