ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Nagrobek sufragana płockiego w kościele Mariackim w Krakowie

Tysiące turystów z Polski i ze świata każdego tygodnia odwiedza jedną z najbardziej znanych w naszym kraju świątyń – kościół Mariacki w Krakowie. Co prawda większość z nich przybywa tam, aby podziwiać przede wszystkim słynny ołtarz autorstwa Wita Stwosza, ale niektórzy przy okazji podziwiają również inne zabytki kultury religijnej minionych wieków.

Wśród nich uwagę wielu osób przyciąga pochodzący z końca XV wieku gotycki krucyfiks umieszczony na belce tęczowej w centralnej części kościoła, za autorów którego uważa się krakowskich uczniów Wita Stwosza. Dobrze widoczny zarówno od strony nawy głównej, jak i od strony ołtarza głównego krzyż ten wyznaczał w architekturze dawnych kościołów przestrzeń łączącą wiernych znajdujących się w nawie z duchowieństwem zajmującym prezbiterium. Właśnie pod nim, pod posadzką lub w krypcie, chowano wyjątkowe osoby, których upamiętniano poprzez specjalne płyty nagrobne. Kiedy więc kilkanaście lat temu w czasie konserwacji posadzki położonej przy barokowym ołtarzu Zwiastowania NMP w północno-wschodnim narożniku nawy głównej natrafiono na płytę nagrobną wykonaną z piaskowca datowaną na początek XVI wieku w Krakowie powiało sensacją. Do kogo ona należała? Kto pod nią spoczywał? Odkryta płyta – nieco już zniszczona – przedstawiała bowiem postać duchownego, który jak początkowo pisano w prasie miał być jednym z archiprezbiterów kościoła Mariackiego. Z czasem okazało się jednak, że była to płyta nagrobna sufragana płockiego, biskupa Piotra Lubarta, zmarłego w 1530 r. Jak to możliwe, że to właśnie jego pochowano w tak eksponowanym miejscu i to w najważniejszym w Krakowie – poza Wawelem, gdzie znajduje się biskupia katedra – kościołem miejskim (fara staromiejska), z dala od płockiej katedry, gdzie zazwyczaj miejsce spoczynku znajdowali mazowieccy biskupi? Aby na to pytanie odpowiedzieć, chciałem kilka zdań poświęcić tej nietuzinkowej postaci.
Piotr Lubart urodził się około 1470 r. w zamożnej rodzinie krakowskich złotników, skąd wzięło się jego przezwisko „Złotnik” (Aurifaber), jakim chętnie określali go współcześni. Podobnie więc jak biskup płocki Erazm Ciołek, o którym kiedyś pisałem, z pochodzenia był on mieszczaninem i należał do jednej z najbardziej wpływowych i zamożnych rodzin patrycjuszowskich dawnego Krakowa. Po odbyciu studiów na uniwersytecie w rodzinnym mieście, gdzie zdobył stopień bakałarza i magistra nauk wyzwolonych – marząc o karierze profesorskiej – udał się do Rzymu, gdzie w 1507 r. zdobył stopień doktora teologii. Jednak po powrócił do kraju okazało się, że lokalne środowisko profesorów Collegium Maius było mu nieprzychylne, co spowodowało, że w drodze ugody powierzono mu najpierw probostwo w kościele akademickim św. Anny w Krakowie, następnie stanowisko kaznodziei katedralnego, a dopiero w 1512 r. stanowisko profesora teologii na uniwersytecie. Kariera uniwersytecka Piotra Lubarta, człowieka solidnie wykształconego jak na tamte czasy, nie trwała jednak zbyt długo. Dzięki bowiem protekcji ówczesnego biskupa płockiego i zarazem swego ziomka, Erazma Ciołka, został on w 1513 r. uposażony godnościami kościelnymi w Płocku, gdzie wkrótce się przeniósł, a w 1514 r. papież Leon X prekonizował go na biskupa pomocniczego diecezji płockiej. 

Na Mazowszu Piotr Lubart dał się poznać jako wybitny humanista i człowiek żywo oddany sprawom Kościoła. Między innymi uczestniczył w imieniu kapituły katedralnej w synodach prowincjonalnych, podróżował do Rzymu, podjął się reformy ksiąg liturgicznych używanych przez mazowieckich duchownych (mszału i brewiarza), a także wizytował parafie, zarządzał diecezji w okresie wakatu na stolicy biskupiej, rozstrzygał sprawy sporne duchownych i świeckich, zwalczał przejawy luteranizmu oraz podjął prace zmierzające do renowacji płockiej katedry. Zwłaszcza po pożarze katedry w 1530 r. ta ostatnia z jego aktywności okazała się najbardziej pracochłonna i zarazem wyjątkowo mu bliska. Przyczynił się między innymi do budowy kaplicy św. Anny w płockiej katedrze, a także dokonał poświęcenia kaplicy św. Anny w klasztorze bernardynów w Skępem, jednym z najważniejszych później miejsc pielgrzymkowych w diecezji płockiej. Nie zaniedbywał też swoich pasji intelektualnych, pisząc kilka komentarzy do dzieł Arystotelesa. Krótko przed śmiercią przybył do rodzinnego Krakowa i tu po dwóch miesiącach, dokładnie 21 grudnia 1530 r., dokonał swojego żywota i wkrótce został pochowany w kościele Mariackim w Krakowie, swojej rodzinnej świątyni, z dala od Mazowsza, gdzie przez tyle lat pełnił posługę biskupią. 

Co prawda historycy sztuki nie są w stanie rozstrzygnąć, czy nagrobek wraz z odnalezioną niedawno płytą grobową Piotra Lubartowa, sprawił on sobie już za życia, czy jego wykonanie zostało zlecone przez niego w testamencie, a ktoś inny tego dopilnował. Szybki pogrzeb Lubarta zdaje się przemawiać za pierwszą z możliwości. Nie ulega natomiast wątpliwości sam fakt, że chciał on spocząć po śmierci w rodzinnym mieście i to w najważniejszym w Krakowie kościele. Także strona ideowa tego pochówku – spoczywał w centrum świątyni, tuż pod krzyżem tęczowym, a jego wyobrażenie na kamiennej płycie (w stroju pontyfikalnym biskupa, z księgą w ręku), czyniło z niego wiecznego adoratora krzyża i zarazem postać, którą musieli zauważyć wszyscy przybywający do kościoła Mariackiego, zwłaszcza duchowni udający się do prezbiterium – nadawało mu wyjątkowego splendoru. Pochowanie go w tym miejscu powodowało, że pamięć o Piotrze Lubarcie nie tylko na Mazowszu, ale przede wszystkim w królewskim Krakowie była żywa jeszcze przez wiele dziesięcioleci po jego śmierci. Dopiero położenie nowej posadzki w kościele gdzieś około 1696/1700 r. i zakrycie jego nagrobka, pamięć o nim osłabiło, aby nieoczekiwanie po 300 latach – już po odkryciu jego nagrobka – pamięć o płockim sufraganie z Krakowa rodem na nowo przywrócić potomnym.

Komentarze obsługiwane przez CComment