ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Trzy dni w Londynie

Stolica Wielkiej Brytanii to cel podróży milionów turystów z całego świata. Jak dojechać i przemieszczać się w tej 10 milionowej metropolii, co i jak zwiedzać, gdzie zabawić się, żywić i nocować? No i najważniejsze – za ile. 

Na wszystkie te pytania dostajesz natychmiast odpowiedź-podpowiedź. Internet, przewodniki, poradniki, aplikacje, portale i blogi dostarczą ci każdą informację, wyjaśnią wątpliwości, zaproponują kilka wariantów. W razie czego zostaje jeszcze telefon do przyjaciela, który już tam był.

Właśnie wróciłem z Londynu, i jeśli szanowni czytelnicy pozwolą, opowiem co zobaczyłem przez 3 dni. A nuż komuś się to spodoba?

Najpierw podróż. Szybko, niedrogo, bezstresowo. Mazowieckie lotnisko Modlin jest w tym nieocenione, oferuje kilka lotów dziennie, w tym jeden poranny. Zważywszy, że lecąc na wyspy dostajemy w bonusie (cofamy się) jeszcze godzinę, mogliśmy zacząć swój londyński program wcześnie rano. 

A jeśli 3 dni, to tyle samo głównych punktów programu. Najpierw pobyt w studiu filmowym Harrego Pottera, potem obcowanie z malarstwem van Gogha, a na deser mecz piłkarski Premier League.

Dziwi może państwa ten nietypowy londyński zestaw turystyczny? Spokojnie, w międzyczasie były również te popularne i po stokroć opisywane „hiciory”: London City, Twierdza i Most Tower, Westminster, pałac Buckingham.

Ale ponieważ nasza 3-dniowa wyprawa zorganizowana była też w 3-osobowym składzie: wnuczka, zięć i dziadek, dla każdego więc musiał być dedykowany jeden wątek tematyczny.
Najpierw dla wnuczki (taty i dziadka też) - Harry Potter.

Okazuje się, że sławna szkoła czarodziejów, Hogwart naprawdę istnieje! W Warner Bros Studio London gdzie ekranizowana była opowieść o przygodach Harrego Pottera znajdujemy nie tylko olbrzymie zamczysko, ale również cały filmowy świat czarodziejów. Począwszy od majestatycznej szkolnej sali, peronu 9 i ¾ z czerwonym pociągiem, słynnej ulicy Pokątnej, szklarni, w której każdy może wyciągnąć mandragorę („żywe” piszczące warzywa). Jest też Zakazany Las, biuro dyrektora Dumbledore’a, Chatka Hagrida, Bank Gringotta, itd.
Cała sekcja poświęcona jest efektom specjalnym, gdzie można dowiedzieć się o zastosowanych technikach filmowych, zobaczyć wszystkie rekwizyty, podpatrzeć jak konstruowane i ożywiane były smoki i inne stwory, jak działały różdżki, czary i zaklęcia.

Przez 4 godziny można nie tylko zwiedzać plany filmowe, ale także bawić się magią, kupić gadżety, napić się kremowego piwa. Niezależnie od tego, czy jest się zagorzałym fanem, czy po prostu lubi się dobre kino, każdy znajdzie coś dla siebie. Studio otwarto dla zwiedzających w 2012 roku i obejrzało je już 14 milionów gości z całego świata. 

Dla taty (dziadka i wnuczki też) – Vincent van Gogh.

W National Gallery czynna jest wystawa „Van Gogh: poets and lovers”. Pewnie wielu z nas zna obrazy tego malarza, jednak możliwość zobaczenia ich na żywo, to zupełnie inne doznania. Wystawę zorganizowano, aby uczcić dwie rocznice: 200-lecie powstania tej słynnej galerii sztuki, a także setną rocznicę nabycia przez Galerię w 1924 roku dwóch najsłynniejszych dzieł Van Gogha: „Słoneczników” i „Krzeseł”. 

Oglądamy pięćdziesiąt prac obrazów i rysunków (wśród niech takie dzieła jak „Gwiaździstą noc nad Rodanem”, „Żółty dom”, a także wspomniane „Słoneczniki”, wszystkie powstały w latach 1888-1889, i które, zgodnie z zamysłem kuratorów wystawy, pozwalają widzom prześledzić proces twórczy artysty, jego poetycką wyobraźnię i źródła inspiracji. Możemy przyjrzeć się z bliska (wolno zrobić zdjęcia!) pociągnięciom pędzla tworzącym słynne wirujące chmury i drzewa kołyszące się na wietrze, zatrzymać się na chwilę w ulubionym parku Van Gogha, „Ogrodzie Poety”, lub pod cienistym drzewem w Saint-Rémy.

Na koniec – dla dziadka (również taty i wnuczki) – mecz ligi angielskiej. Oglądać w telewizji zmagania angielskich drużyn, a zobaczyć je na żywo, to jakby palić fajki, a nie zaciągać się (wersja dla palących). Nam trafił się mecz kultowej drużyny londyńskiej West Ham United z niemniej sławnym liverpoolskim Evertonem. 

W sobotnie popołudnie, jak prawdziwi Angole, wmieszani w 60 tys. tłum podążaliśmy na stadion olimpijski w Parku Elizabeth we wschodnim Londynie, gdzie od 2017 roku „Młoty” rozgrywają swoje domowe mecze…

Komentarze obsługiwane przez CComment