ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Wziąć, czy nie wziąć?

My Polacy jesteśmy zadowoleni ze swoich wynagrodzeń. Aż 98 proc. zapytanych odpowiedziała, że są one wystarczająco wysokie.

To wynik sondażu jaki przeprowadzono w ubiegłym tygodniu na… 460 - osobowej grupie Polaków. Potem powtórzono na 100 -osobowej. Taki sam wynik.

Ale śmieszne…Takie i podobne dowcipy i memy (nie mówiąc już o bardziej dosadnych) opanowały internety. No to może jeszcze jeden satyryczny rysunek, nawiązujący do orwellowskiego folwarku zwierzęcego: Stoją naprzeciw siebie dwa stada - wielkie, stłoczone i sfrustrowane stado kur oraz niewielka zadowolona z siebie grupka świń trzymająca w rękach koszyki pełne… jaj. I podpis: "Ponieważ kury dobrze pracowały, świnie postanowiły przyznać sobie po 100 jaj nagrody!" Czy już wiecie państwo o co i o kogo chodzi?

W ubiegłym tygodniu prezydent Duda wydał rozporządzenie przyznające wysokie podwyżki (od 40 do 70 proc.) wynagrodzeń dla parlamentarzystów i wysokich funkcjonariuszy państwowych. W tym dla premiera i marszałków Sejmu i Senatu (na zasadzie wzajemności marszałek Terlecki poinformował, że przygotuje projekt ustawy o podwyżce dla prezydenta Dudy).

A dzieje się to w sytuacji, gdy rosną ceny, maleją realne zarobki Polaków i mamy największą inflację w Unii. A na dodatek wiszą czarne chmury nad tzw. Polskim Ładem. Niepewny jest bowiem los środków finansowych w ramach Funduszu Odnowy UE, które mogą być wstrzymane z powodu nieprzestrzegania praworządności przez nasze państwo (czytaj - rząd).

Jednym słowem - sposób, czas i okoliczności przyznania sobie "po 100 jaj" nie budzi zachwytu w całym folwarku. Tym bardziej, że w pamięci jest jeszcze niedawna, zakończona fiaskiem próba przeprowadzenia przez Sejm podwyżek dla rządzących, a potem "efektowne" wycofywanie się z decyzji. I jeszcze dodatkowo "kara" prezesa Kaczyńskiego polegająca na obniżeniu po ok. 2 tys. uposażeń posłom i senatorom. Tamto posunięcie prezesa miało było oczywiście pokazówką dla maluczkich i miało wyłączne cel piarowski.

Teraz też wygląda tak, jakby rządzący całkiem się pogubili. Kaczyński, naciskany przez swoich współpracowników, zarządził podwyżki ale rękami prezydenta. A wiadomo, że prezydent podpisuje wszystko co wymyśli Nowogrodzka. Natychmiast też rozporządzenie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw. I już można brać…

Ale… Tak jak poprzednio, w cały ten podwyżkowy manewr uwikłani zostali parlamentarzyści opozycyjni, zwani totalną opozycją. Wziąć, czy nie wziąć? - oto jest pytanie, które ich nurtuje.

Odpowiem tak: zgodnie z polskim prawem każdy pracownik może nie przyjąć oferowanej podwyżki płacy.

Jako pierwszy określił się senator niezależny Marek Borowski. Nie weźmie. To znaczy, przyjmie tylko… 2 tys. zł. Zresztą niech się sam wypowie: "Jarosław Kaczyński łaskawie podniósł mi pensję. Oświadczam, że w sytuacji, gdy płace nauczycieli i budżetówki praktycznie stoją w miejscu, a milionom Polaków rząd szykuje podwyżki podatków - mogę zaakceptować podwyżkę mojej płacy jedynie w wys. 2000 zł odebranych mi bezpodstawnie przez Kaczyńskiego w 2018 r. Pozostałą kwotę ponad 2000 zł będę do końca kadencji przekazywał na rzecz działających na warszawskiej Pradze fundacji i organizacji wspierających praskie dzieci, seniorów oraz praską edukację i kulturę. A płace parlamentarzystów nie powinny zależeć od kaprysu frustrata z Nowogrodzkiej!".

"Frustrat" z Nowogrodzkiej nie kieruje się kaprysem. Znalazł się pod wielką presją ludzi ze swojej partii: funkcyjnych, posłów, ministrów i wiceministrów, którzy już chyba czują, że długo nie zagrzeją swoich ciepłych posadek. Jak wielkie jest tam parcie na wszelkiego rodzaju stanowiska w spółkach skarbu, w ministerstwach i instytucjach państwowych zobaczyli niedawno wszyscy Polacy podczas akcji wyłapywanie "tłustych kotów". Parę takich kotów znaleziono i odwołano ze stanowisk, ale ilu jeszcze przyczaiło się, wciągnęło brzuchy i czeka aż sprawa przyschnie?

Urzędująca władza nie powinna przyznawać sama sobie podwyżek. Od lat mówi się, że należałoby ustawowo zagwarantować automatyczny wzrost wynagrodzeń budżetówki - od nauczyciela i policjanta, do ministra i premiera. Wzrost powiązany z budżetem państwa, wzrostem gospodarczym, poziomem inflacji itd. Bo inaczej wygląda to na korupcje państwową.

A swoją drogą ciekawy jestem ile osób pójdzie w ślady senatora Borowskiego?

RYSZARD MARUT

Ciechanów, 3 sierpnia 2021 r.

Komentarze obsługiwane przez CComment