ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Zanim rozpęta się piekło

Tym razem refleksje snułem w trakcie wieczornego koncertu z okazji rozpoczęcia polskiej prezydencji przy Radzie Europejskiej UE. Koncert odbył się w ub. piątek w Teatrze Wielkim w Warszawie, obecne było między innymi całe środowisko polityczne i dyplomatyczne stolicy. Całe? 

Był premier Donald Tusk wraz z ministrami, nie było jednak prezydenta Andrzeja Dudy. A przecież otrzymał zaproszenie na tę galę w pierwszych dniach grudnia, podpisał je premier. Słuchając pięknej, momentami monumentalnej, momentami urzekająco subtelnej muzyki Radzimira Dębskiego, myślałem zarazem jak ważnym wydarzeniem jest ta nieobecność prezydenta. Amerykanie mają w takich sytuacjach pojęcie non-event, czyli "niewydarzenie". Nieobecność głowy państwa w trakcie imprezy umożliwiającej Polsce wpływ na losy świata, to chyba znacznie więcej niż zwykłe faux pas, na forach piszą, że to kompromitacja.

Mówi się, że wielkość człowieka mierzy się tym, jak bardzo nie jest mały. Ktoś kto jest prezydentem powinien uosabiać najlepsze cechy swojego narodu. Nie powinien się łatwo unosić, obrażać. Czy Duda taki jest?

Przygniatająca większość Polaków ma pozytywne nastawienie do Unii Europejskiej. Duda, podobnie jak partia z której się wywodzi, co rusz usiłuje zasiać w Polakach niechęć. Pamiętamy jego stwierdzenia: „wyimaginowana wspólnota", „w obcych językach ingerują w nasze wewnętrzne sprawy". Pamiętamy jego stosunek do osób LGBT: "to nie ludzie, to ideologia". Unia, podobnie jak polska konstytucja kieruje się zasadą równości.

Za kilkanaście dni Donald Trump zostanie ponownie amerykańskim prezydentem. On też dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru wspierać Unii. Z jego perspektywy biznesmena, Unia jest konkurentem handlowym. Trump będzie się przyjaźnił z tymi europejskimi przywódcami, którzy są antyunijni. Takimi jak Victor Orban. A ten nie został zaproszony na Galę w Teatrze Wielkim. Podobnie jak jego ambasador. 

Węgry udzieliły azylu Marcinowi Romanowskiemu, byłemu wiceministrowi sprawiedliwości w rządzie PiS. Dla obecnego rządu był to akt nieprzyjazny, casus belli… Trumpowi pewnie się spodobał, myśli Andrzej Duda. I woli się sprzymierzyć z Trumpem przeciwko Unii, której nie kocha. Tyle, że Polska leży w Europie, nie w Ameryce i Duda tego faktu nie zmieni. W naszym najlepiej pojętym interesie jest pokój na naszym kontynencie oraz współpraca wszystkich europejskich krajów. Trump będzie prezydentem tylko przez cztery lata.

Albo i krócej… Po pierwsze, jest w podeszłym wieku. Po wtóre, ma mnóstwo problemów prawnych które niekoniecznie zakończą się wraz z jego inauguracją. Procesy sądowe ciągną się latami. Ot, kilka dni temu Federalny Sąd Apelacyjny w Nowym Jorku podtrzymał wyrok uznający Trumpa winnym molestowania seksualnego i zniesławienia znanej dziennikarki Jean Carroll. Sąd zobowiązał Trumpa do wypłaty 5 milionów dolarów tytułem odszkodowania. A już 10 stycznia w innym sądzie w tym mieście ma zapaść wyrok w sprawie jego kontaktów ze Stormy Daniels, gwiazdą kina porno, której miał zapłacić z firmowych pieniędzy 130 tysięcy dolarów za milczenie (i ukryć to w dokumentach do IRS). Kilka miesięcy temu Trump został skazany za 34 przypadki fałszowania dokumentów biznesowych… Pewnie gdy już rozpocznie kadencję ułaskawi sam siebie w pierwszej kolejności. Później będzie się mścił na swoich przeciwnikach, co wielokrotnie zapowiadał. Już pierwszy dzień jego urzędowania ma być dla nich, podobnie jak dla milionów nielegalnych migrantów (mają być hurtem deportowani), piekłem na ziemi. Ale w piekle czynni są różni szatani...

Trump jest showmanem i wygrał listopadowe wybory. Jednak Trump ma w Ameryce wrogów, także w partii republikańskiej. Będzie mu trudno przebić się normalną, konstytucyjną drogą przez obie izby Kongresu. Czy odrzuci konstytucję i wybierze nagą siłę?

Trump i trumpiści zdają się iść w tę stronę. I inspirują innych, podobnych Trumpowi polityków w całym świecie. Orban jest najbardziej znanym i zdeterminowanym pośród nich w Europie. Robi co może aby rozbić jedność Unii. Przyjaźni się z despotami, takimi jak Putin. Czy zapomniał, że Węgry będące w sojuszu z Hitlerem nic nie wygrały? I że jego własne społeczeństwo tego nie popiera? Wskazują na to ostatnie sondaże. Naga siła prędzej czy później prze do wojny. A wojna jest piekłem...

Nasze polskie piekiełko też może przeobrazić się w piekło. Oto Państwowa Komisja Wyborcza w sierpniu tego roku nie przyjęła sprawozdania finansowego PiS z kampanii parlamentarnej w 2023 r. Powodem były liczne nadużycia publicznych środków kierowanych na cele wyborcze. Prezydent Duda, który osobiście powołał członków PKW, rozpływając się nad ich zaletami, po tej decyzji stwierdził, że jest to "postkomunistyczna hydra". W podobnym duchu wypowiadali się także liderzy PiS i odwołali się do specjalnie przez siebie utworzonej Izby Sądu Najwyższego (Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych), która - podobnie jak Trybunał Konstytucyjny oraz inne organizacje obsadzone przez własnych nominatów, zgodnie z oczekiwaniami, zawsze przychyla się do roszczeń PiS. Tak też uczyniła 11 grudnia ub. roku. PiS triumfował, ale PKW odroczyła swoją decyzję w sprawie pieniędzy, uzasadniając to tym, że status tej Izby jest kontrowersyjny i musi być najpierw ustalony przez "konstytucyjne organy państwa". Izba ta nie jest uznawana przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, ponieważ została nielegalnie powołana przez niekonstytucyjną Krajową Radę Sądownictwa. PiS powołał tzw neo-KRS z pogwałceniem zapisów konstytucji RP. Stwierdził to także polski Sąd Najwyższy w 2020 r,. zanim został opanowany przez tzw. neosędziów. W Izbie ferującej orzeczenie w sprawie pieniędzy dla PiS zasiadają wyłącznie neosędziowie.

I tu będzie wojna. Bo PiS (ani prezydent Duda), w przeciwieństwie do obecnego rządu nie uznają wyroków TSUE. PKW po dwóch tygodniach zmieniła swoją decyzję, uznając orzeczenie Izby SN, zarazem jednak nie przesądzając czy ta Izba jest sądem… Tego się nie da zrozumieć bez mocnej używki więc nawet nie próbuję tłumaczyć. Wielu wybitnych prawników łamie sobie nad tym głowę. Nikt nie widzi dobrego wyjścia. Sentencja decyzji PKW jest ambiwalentna. Jesteśmy za, a nawet przeciw… Chodzi o grube miliony złotych które minister finansów ma wypłacić PiS. Albo nie... 

Jeśli wypłaci, zwolennicy rządu będą zirytowani bo przecież jesteśmy w Unii, musimy przestrzegać unijnego prawa zgodnie z podpisanymi i ratyfikowanymi przez Polskę traktatami. Minister Domański (jak piszą na portalach) pogrzebałby nasze nadzieje na demokratyczną przyszłość i sprawiedliwy osąd autokratycznych poczynań PiS. Jeśli zaś tych pieniędzy nie wypłaci, gniew PiS (i prezydenta Dudy) może jeszcze bardziej zdestabilizować państwo. Bo jeśli nawet w kampanii prezydenckiej zwycięży kandydat KO Rafał Trzaskowski, PiS tego zwycięstwa nie uzna. Zgodnie z kodeksem wyborczym prezydent składa przysięgę w parlamencie po zatwierdzeniu wyborów przez Sąd Najwyższy (czyli tę właśnie inkryminowaną Izbę, opanowaną przez PIS), czego ten oczywiście nie zrobi.

Pytanie za tysiąc punktów brzmi: jaką decyzję powinien podjąć minister finansów? Odpowiem filozoficznie słowami Victora Frankla, austriackiego psychiatry: "nienormalna reakcja na nienormalną sytuację, to całkiem normalne zachowanie".

Tak czy inaczej czeka nas piekło. Ale zanim się ono na dobre rozpęta cieszmy się tym że jest piękna zima i słuchajmy muzyki. Nic tak nie uspokaja jak Mozart albo Chopin.

Komentarze obsługiwane przez CComment