To, że w polityce jest dużo brudu i zła, to oczywiste. Dowodzi tego cała historia rodzaju ludzkiego, pełna intryg i wszelkiego rodzaju konfliktów, włącznie z wojną.
– To się porobiło! W Warszawie sześciu, u nas pięciu – mówi znajomy. – Co oni tak ciągną do ratusza? – pyta. Już chcę odpowiedzieć, że nie wszędzie ciągną, bo w moim mieście tylko jeden, za to w Ostrołęce tylu co w stolicy, w Radomiu – siedmiu, a w Płocku i Siedlcach – tylu co w mieście zamieszkania znajomego, czyli w Pułtusku, ale przerywamy rozmowę.
Goszcząc niedawno moich zagranicznych kolegów, a dokładniej wioząc ich z krótkiej wyprawy śladami mazowiecko-krzyżackiej historii, tuż za zjazdem z „siódemki”, tam gdzie znajduje się drogowskaz z napisem Kuklin – Bogu dzięki nie trafiliśmy na żadną rolniczą blokadę! – usłyszałem pytanie jednego z nich: „A to pułkownik Kukliński też stąd pochodził?”
Konkret jaki jest, każdy widzi… Od powołania rządu premiera Donalda Tuska (13 grudnia 2023 r.) do pierwszego dnia wiosny (21 marca 2024 r.) upłynęło sto dni. Więc co ze 100 konkretami na 100 dni rządów, które obiecał spełnić nowy rząd?
Istnieje takie miejsce, które, gdy się do niego trafi, nie wydaje się zbyt wygodne i przyjemne, ale stopniowo człowiek się do tej niewygody, ciasnoty, zimna, przyzwyczaja. Robi to, o co by siebie nie podejrzewał, rozgaszcza się.
Od opublikowania studium profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, Wacława Tokarza, jednego z najwybitniejszych polskich historyków wojskowości dwudziestolecia międzywojennego, na temat słynnego marszu Madalińskiego z 1794 r. minie już niedługo 100 lat.