Z kulturą na prowincyi, to jest tak, że prawie zawsze prowincya pobiera kulturę od metropolii. I nie ma w tym nic zaskakującego, bo właśnie dlatego prowincya jest prowincyą, że ma niewiele, albo zgoła nic, do zaoferowania w tej sferze, i musi się zasilać od mocniejszych kulturalnie ośrodków. Przy czym, nie chodzi tu o niezdolność czy brak talentów artystycznych lub organizacyjnych u ludzi z prowincyi, bo tacy są choć – aby coś osiągnąć – masowo emigrują, lecz o coś zupełnie innego.