Po raz pierwszy spotkali się w więzieniu na moskiewskiej Łubiance, głównej siedzibie Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych Związku Radzieckiego (NKWD). Był wtedy rok 1940.
Lato, lato wszędzie… I wszędzie politycy, którzy jednak nie myślą o wypoczynku. Najbliższe tygodnie mają bowiem rozstrzygnąć o ich być albo nie być, więc to nie jest czas, żeby oddalić się na dłużej od swojego matecznika. Bo może nie będzie do czego wracać… A ci, którzy wyrwali się gdzieś chociaż na kilka dni, już zostawili na ulicach naszych miast swoje podobizny, żebyśmy tylko o nich nie zapomnieli.
Prowincya może mieć bardzo różne oblicza, więc nie jest pożądane za bardzo ją ujednolicać. Ale żeby mieć właściwą perspektywę, czasem trzeba się od tej prowincyi oderwać. I to właśnie czynię, kiedy ten tekst piszę.
1 sierpnia o godzinie 17.00 w Warszawie i w wielu polskich miastach – już tradycyjnie – zawyją syreny, będą bić kościelne dzwony, ludzie i samochody zatrzymają się na chwilę, aby minutą ciszy uczcić pamięć o ludziach i o tym wyjątkowym wydarzeniu sprzed blisko 80 lat jakim było Powstanie Warszawskie.
Najnowszym trendem jaki uwidocznił się w polskiej polityce jest przemożne dążenie do suwerenności. Nikt tak dokładnie nie wie co to jest suwerenność i czy jest w ogóle osiągalna w układach międzynarodowych, ale prawie wszystkie „zwierzęta polityczne" do tego dążą.
Mniej więcej w tym czasie gdy pod Grunwaldem po raz kolejny rekonstruowano przebieg bitwy średniowiecznej, zanim rozległ się szczęk bitewny i w ruch poszły miecze, maczugi oraz inna broń tamtych czasów, odprawiono ceremoniał „dwóch nagich mieczy”.Wiecie państwo o co chodzi: Krzyżacy podrzucają nam przed bitwą dwa miecze, a król Władysław Jagiełło na to: „mieczów ci u nas dostatek, ale i te dwa przyjmiemy...”.