Płacić jak za zboże

Prezes Jarosław Kaczyński dość długo nie pojawiał się na spotkaniach z wiernym ludem pisowskim, ale kiedy wrócił od razu z pełnym przetakiem obietnic. W Łysych k. Ostrołęki na tle przebranych za Kurpiów zwolenników swojej partii przedstawił założenia swojej polityki rolnej.

Czas Czarnka

„- Was się trzeba bać, bo promujecie dewiacje i zboczenia…”. Wiecie państwo kto tak powiedział, a właściwie wykrzyczał w kierunku kilkuset osób zgromadzonych w ogromnej sali? Przemysław Czarnek, minister który odpowiada za wychowanie i edukację całego młodego pokolenia Polaków.

Ab ovo

Jak wiadomo, jednym z symboli świąt Wielkiej Nocy jest jajko, które ma uosabiać początek nowego życia, odrodzenie. Łacińskie powiedzenie ab ovo, czyli od jaja, znaczy - od samego początku, od Adama i Ewy.

Rozważania nad niedojedzoną sałatką

Przed świętami, byliśmy jak zwykle zagonieni. Niektórzy kończyli pospiesznie ważne „projekty”w firmie, inni polowali na promocje w galeriach handlowych, posiadacze działek chcieli nieco ogarnąć swoje posiadłości, a wszyscy - umyć okna. Mycie okien przed Wielkanocą, jest chyba naszym narodowym sportem, który potem wielu z nas przepłaca katarem, przeziębieniem, albo jeszcze czymś gorszym. Mam nadzieję, że tym razem skończyło się dobrze.

Tym, którzy interesują się „wielką polityką” ciśnienie podnieśli w Wielki Czwartek zgromadzeni w pałacu prezydenckim politycy z „pierwszych stron gazet”. Były tam odwołania i nominacje dokonane przez prezydenta Andrzeja Dudę na wniosek premiera. To było dość żenujące widowisko: odwołanie nieudolnego i skompromitowanego (zdaniem nie tylko rolników) Henryka Kowalczyka z funkcji ministra rolnictwa przy jednoczesnym mianowaniem go na stanowisko wicepremiera i „jakiegoś tam ministra” w rządzie. Odwoływany (i powoływany) z podniesioną głową słuchał pochwał prezydenta skierowanych pod jego adresem.

Na ministra rolnictwa nominację otrzymał Robert Telus, poseł PiS, dotychczasowy przewodniczący sejmowej komisja rolnictwa. To już bodajże piąty minister w ciągu 7 lat. Tu ciekawostka – minister Kowalczyk miał 6 zastępców, żaden z nich nie ma wykształcenia rolniczego. Żaden z nich nie nadawał się na fotel ministra? A np. wiceminister Janusz Kowalski?

Przykro patrzyło się na akt mianowania ministra od cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego, człowieka który w czasie pandemii w 2020 r. pożegnał się ze stanowiskiem wiceministra zdrowia w atmosferze skandalu, związanego z nieudanym zakupem respiratorów od... handlarza bronią. Chodziło o „nabycie” tych urządzeń ratujących życie i zdrowie, bez zachowania wymaganych procedur od człowieka zblatowanego z wieloma politykami, korzystającego ze znajomości, układów, np. wspólnego szusowania na nartach.

Prezydent Duda w czasie tego przedstawienia usiłował robić dobrą minę do złej gry, dziękował i komplementował wszystkich polityków, włączając w to premiera Morawieckiego.

Taki to, zestaw sałatek przygotowano na Nowogrodzkiej i polecono zanieść premierowi do pałacu, tuż przed samymi świętami. Rolnicy i farmerzy zajęci wiosenno - świątecznymi obrządkami otrzymali na tacy głowę Henryka Kowalczyka, może przez jakiś czas nie będą kontestować nowego ministra, który otrzymał nie lada zadanie - opróżnienie pełnych magazynów zboża na wsi.

Ale ileż to afer od tego czasu wygenerowali rządzący w Polsce? Jedna przykrywała drugą, a ta następną. Ale podobno...”poeta pamięta, spisane będą czyny i rozmowy…”. A może to nie poeta powinien pamiętać i spisywać, tylko prokurator?

To wszystko zdarzyło się tuż przed świętami, zanim zaczęliśmy kroić sałatkę.

Nie muszę chyba pytać - była sałatka warzywna? A czy można sobie wyobrazić nasz świąteczny stół bez tej potrawy (dania, przystawki?). Nie można. Mimo, że ceny warzyw tej wiosny są dwu, trzykrotnie wyższe, to drobno pokrojona mieszanka kartofla, marchwi, pietruszki, selera, jajka, ogórka, groszku, opcjonalnie - cebuli lub pora (no i co kto tam jeszcze uważa), królowała na stołach jak co roku przez dwa świąteczne dni. Dnia trzeciego dojadana jest już bez entuzjazmu z powodu wzajemnego zmęczenia zarówno konsumenta, jak i samej sałatki.

Wśród wielu nierozstrzygniętch sporów, które spędzają sen ludzkości (Wielkanoc czy Boże Narodzenie, jajko czy kura, romantyzm czy pozytywizm) jest jeszcze jeden, dotyczący właśnie sałatki. Nie jest to pytanie czy jeść sałatkę w ogóle (takiej opcji nie ma), ale z którym majonezem jest ona najlepsza? W grze są głównie dwie marki, które podzieliły Polaków miedzy siebie, tak jak nie przymierzając zwolenników PiS i PO. Wyznawcy każdej z nich sami daliby się pokroić na drobna kostkę udowadniając, że tylko ich majonez jest smaczny, strawny, zdrowy i podnosi jakość sałatki warzywnej. Użycie konkurencyjnego produktu traktują jak profanację.

Ale na horyzoncie czai się jeszcze jedno niebezpieczeństwo – rodzi się coraz mocniejsze lobby za używaniem do sałatki... jogurtu zamiast majonezu. A to już nie profanacja, to zdrada narodowa.

RYSZARD MARUT

Ciechanów, 11 kwietnia 2023 r.

Jak obrazić polityka?

Osoby parające się zawodowo „służbą społeczną” doznają ostatnimi czasy różnych publicznych przykrości, upokorzeń, ośmieszania. Chodzi szczególnie o polityków z tzw. górnej półki, którzy odpowiadają za pewne obszary gospodarki lub życia społecznego.

Dotyka to również różnych prezesów urzędów centralnych (np. prezesa NBP Adama Glapińskiego) i spółek skarbu państwa (np. Daniela Obajtka), wreszcie szefów partii rządzących. Tych wszystkich, których obwiniamy o złą sytuację w kraju, inflację, drożyznę, problemy w wielu sektorach gospodarki, grupach zawodowych czy społecznych.

Przyznajmy - nie przepadamy za nimi, więc im specjalnie nie współczujemy. Niejeden z tych polityków wkurza nas swoją arogancją i ignorancją, podejrzewamy ich o złe intencje, kłamstwa, nieudolność, nieuczciwość... Oni sami wszystkie te dokuczliwości przeżywają różnie, po niektórych spływa to niczym po kaczce. Ale może się mylę...

Jarosław Kaczyński z racji swojej wyjątkowej funkcji – prezesa partii rządzącej, ale również nieformalnej, pozakonstytucyjnej pozycji, którą wykorzystuje w strukturach władzy państwowej, jest często celem i powodem różnego rodzaju happeningów, szczególnie gdy zjawia się w „miesięcznicę” pogrzebu brata na Wawelu. Wita go tu zawsze nieduża, ale hałaśliwa grupa protestujących przeciwko pochówkowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego w panteonie królów polskich. Trzymają oni transparenty wyrażające dezaprobatę dla tego faktu, wykrzykują hasła, śpiewają obraźliwe kuplety. Protestujących od wjeżdżających na wzgórze wawelskie rządowych limuzyn oddziela liczny szpaler policji, jak zawsze, gdy prezes PiS udaje się w podróż po kraju. Tak też było w minioną sobotę, kiedy Kaczyński w towarzystwie m.in. marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego i premiera Mateusza Morawieckiego nawiedzał Wawel.

Innego rodzaju reakcji swojego „elektoratu” doświadczył wicepremier minister rolnictwa Henryk Kowalczyk, gdy w ub. piątek pojechał do Kielc na targi rolnicze. Nie zdążył jeszcze dobrze rozejrzeć się po halach wystawienniczych, gdy został otoczony przez protestujących rolników. Rozległy się gwizdy, grubiaństwa i wyzwiska począwszy od „spieprzaj dziadu", po „judasze" i „złodzieje". Była to reakcja na złe decyzje i bierność rządu i resortu rolnictwa, które spowodowały m.in. spadek cen pszenicy na punktach skupu, oraz niewspółmiernie wysokie cen paliw i środków produkcji. „Nasze zboże jest niesprzedawalne. Cena pszenicy na Zamojszczyźnie spadła poniżej 900 zł, a rzepaku poniżej 2000 zł. Przy tych cenach my nie damy rady funkcjonować” – tłumaczył Wiesław Gryn, rolnik ze wschodnich terenów Polski. Rolnicy uważają, że jest to skutek zwiększenia importu ukraińskiego zboża.
Grupa, w którym byli członkowie organizacji pn. Oszukana Wieś stawała się coraz bardziej agresywna wobec wicepremiera. Polityka najpierw zasłaniali  ochroniarze, a potem wspomagała policja, która wyprowadziła wicepremiera z terenu targów.

Nie było informacji, żeby minister doznał jakiegoś szwanku, bo zdołał jeszcze na zewnątrz przemówić i zaprosić protestujących do rozmów, bo „trudno rozmawiać w hałasie i gwizdach”. Minister rolnictwa nie widzi oczywiście winy po swojej strony, ale obiecuje, że „przygotowany jest program skupowy i wsparcia eksportu, ale rząd czeka na zgodę Komisji Europejskiej na wprowadzenie dopłat dla tych, którzy ponieśli straty ze względu na zbyt niskie ceny zbóż”.

Rząd zrzuca winę na Brukselę, ale rolnicy z „oszukanych wsi” tego nie kupili.

Żeby nie było, że nagłaśniam tylko przykrości, które spotykają rządzących. Opozycji też się czasem oberwie. Podczas spotkania Donalda Tuska z jego sympatykami w Bytomiu doszło do potyczki słownej z mężczyzną o innych poglądach. Krzyczał on ciągle w stronę szefa PO, żeby ten... zamknął się. „Ja tu jestem po to, żeby nikt nikomu w Polsce nie mówił zamknij się. Ani pan, ani Ziobro, ani Kaczyński i nikt inny nie zamkną mnie w sensie dosłownym i nikt nie zamknie mi ust” - odpowiedział lider PO.

Co wynika z tych przykładów? Rządzący (i opozycja) nie obrażają się, nie można im zamknąć ust, wyzwisk nie przyjmują do siebie. A jeden z nich znalazł nawet sposób jak postraszyć niesfornych rządzonych – nosi za pasem pistolet. Ale można go zobaczyć dopiero gdy kucnie...

RYSZARD MARUT

Ciechanów,  21 marca 2023 r.

ul. Ściegiennego 2
06-400 Ciechanów
tel/fax: (23) 672 34 02
e-mail: sekretariat@ciechpress.pl